Słysząc, że to Jezus z Nazaretu, począł wołać: Synu Dawida, Jezusie, zlituj się nade mną!”. Marek 10, 47
Nasz bohater nie czekał aż ktoś osobiście zaprosi go na ewangelizację uliczną. Był natarczywy i nieustępliwy w swoim wołaniu. Nie przejmował się dobrymi obyczajami i postanowił zlekceważy dobre maniery, aby osiągnąć to, czego potrzebował. Domagał się błogosławieństwa demonstrując determinację, wytrwałość i upór, co mu się bardzo opłaciło. Kiedy potrzebujesz cudu dla swojego życia to musisz wypatrywać każdej okazji do tego by go otrzymać. Nie trzymaj się zasad i pokaż jak bardzo ci na nim zależy. Wstyd musi być wyeliminowany. Bojaźliwość musi ustąpić odwadze. Wznieś ręce górę, wołaj głośno, niech twoja prośba będzie znana Bogu i ludziom.
Ten ślepiec tak właśnie zrobił i dzięki temu przyciągnął uwagę Cudotwórcy, choć był bezrobotny, bezsilny, bez grosza i odrobiny zrozumienia ze strony mijającego go tłumu. Jeśli jesteś wystarczająco zdeterminowany to stwarzasz sobie własne sposobności. Często po prostu brak nam determinacji, za szybko poddajemy się, uspokajamy w naszym wołaniu o pomoc w kryzysowych sytuacjach naszej rodziny czy życia osobistego. A przecież powinniśmy zrobić dokładnie to samo, co zrobił ten biedny, bezsilny człowiek przy drodze. Zaczął głośno wzywać Jezusa!
Być może za długo milczałeś. Nawet nie powiedziałeś nikomu o tym, jakiego cudu potrzebujesz od Boga. Dzisiaj jest ten dzień. Teraz jest odpowiedni moment.
Leszek Mocha